Dużo USA'wskich kadrów i efektów - wrażenia dobre, niezbyt polskie (może i lepiej...). Grabowski - dobry jak zwykle, Kowalewski - niewiele go, ale klasa, Gonera - bardzo OK, ale robi za twardszego niż mu na to talent pozwala (przepraszam Robert, ale to nie dla Ciebie rola była najwyraźniej). Zamachowski - odrobinę nie trafiony w rolę, ale plamy dużej nie dał. W sumie dobrze, że zdecydowali się na włoski paszkwil (Wrocławski się spisał - całkiem, całkiem). Nie kumam czemu takie wonty mają na forum ludzie do Kayah - spodziewaliście się poziomu pani Kidman? Film może nie jest super-dobry, ale w porównaniu do innych polskich produkcji ostatnich lat - jedynie "Ciało", "Vinci" i (prześwietne) "Jasminum" w tej kategorii się mieszczą (dział - komercja). A nawiązania do "Ojca Chrzestnego" i klasyki Bareji jednocześnie to moim skromnym zdaniem dobry pomysł - coś, co się nie tylko prawdopodobnie sprzeda - ale będzie zapamiętane, w pozytywnym tego słowa znaczeniu (przynajmniej przez tych, którzy zrozumieją mniej więcej ideę).
P.S. Ziębiński, Wojtczuk - to do was - pokombinujcie jeszcze kiedyś razem, bo niezłe rzeczy wam wychodzą. Tylko nie jakiś serial, proszę...
Pozdrawiam, Siorzewski.